Bezlitosny kalendarz wrzeszczy do mnie ze ściany, że koniec
już blisko…
Już? Tak szybko? Nie lubię końców.
Ja się dopiero rozkręcam w moim nowym życiu w
trójkącie. Tak mi tu dobrze. Zdecydowanie
jestem tu, gdzie być powinnam. Nie dalej, nie bliżej. Dokładnie tu.
I chociaż wyprzedzam myślami czas i myślę o tym, jak będzie w tym nowym
roku (bo plany są konkretne i poważne) to jakoś tego starego mi szkoda. Wcale
mi się nie podoba, że tak szybko minął.
Na całe szczęście polubiłam ostatnio zmiany. Zawsze prowadzą
do czegoś dobrego. Nawet jak po drodze coś tam zgrzyta. Więc pełna planów, postanowień
i ekscytacji czekam na jutro.
Trzynastka zawsze jest szczęśliwa.
Sama sobie życzę wytrwałości, siły i umiejętności odpoczynku. I zaklinam los, żebym rzeczywiście musiała
nauczyć się powyższych!!!
A Wam wszystkim życzę
tego, czego potrzebujecie tak najbardziej!!!
ekscytacja - dobre słowo, zawsze mi to towarzyszy na początku każdego roku;))) Najważniejsze, to być dobrą dla siebie, a wiec droga panno - badź dobra dla siebie, to inni też będa dobrzy dla Ciebie i ten rok będzie super miły, bo o to właśnie chodzi haha, w skrócie :P
OdpowiedzUsuńoj tak, w tym roku jestem dla siebie priorytetem:D
OdpowiedzUsuńp.s. brzmi to trochę tak pocztowo-rzeczowo, ale mimo to ładnie:)
Podoba mi się tekst z obrazka. Jest szczery do bólu a przy tym motywujący, dzięki ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę poczucia spełnienia i satysfakcji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs. poznałyśmy się na ostatnich warsztatach w instytucie, przyjechałam z Moniką.
no proszę jak to ludzie blogi piszą:):) wielkie dzięki i też ślę pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń