Photobucket

niedziela, 23 grudnia 2012

Narodziny



Rok temu  mniej więcej o tej porze mój syn dał znak, że już najwyższy czas znaleźć się po drugiej stronie brzucha.  Całą ciąże gadałam w kierunku brzucha, a właściwie mieszkającego w nim Antka, żeby nie rodził się w Wigilę. Dokładnie taki miałam termin.  Ale Kruszynek za nic miał moje gadanie. I dokładnie w przedwigilijny wieczór postanowił dać znać, że wychodzi. To była piękna i niezwykła noc.  W tle leciała Diana Krall z nieziemsko brzmiącymi Christmas Songs. A ja krzątałam się po domu i przygotowywałam się na spotkanie z synem.   

Dopiero  teraz rozumiem w pełni słowo urodziny. Zawsze patrzyłam na nie jednostronnie,  z perspektywy solenizanta. Dziś patrzę z perspektywy matki, która urodziła swoje dziecko.  Samodzielnie,  bez żadnych interwencji medycznych.  Ze wspierającą obecnością męża.  Dyskretną obecnością położnej, na samym końcu lekarki. Dopiero teraz rozumiem magię i cud narodzin. Nic nigdy temu nie dorówna!


Co jakiś czas spadam z obłoków i uświadamiam sobie, że są też Święta. W tym roku Święta są przy okazji, bo od dłuższego czasu szykujemy się z mężem do świętowania pierwszych Antkowych urodzin. Gotowe są już dekoracje, tort, prezent zapakowany, a film "The best of Antek - rok pierwszy" zmontowany. Wielka impreza już czeka! 
No i znów mnie poniosło, tak więc już  szybko i zwięźle życzę wszystkim ciepłych, rodzinnych, pachnących pierniczkami i choinką Świąt.

2 komentarze: