Photobucket

sobota, 24 listopada 2012

Karmiąc w ciemnościach



Noc. Karmię wybudzonego ze snu Antka. Patrzę jak z zamkniętymi oczami pije mleko z mojej piersi.  Kiedy wyciągam mu ją z budzi, bo wydaje mi się, że zasnął, podnosi się nie otwierając oczu i szuka swojego ukojenia, a mojego sutka. Pij sobie, pij – myślę (nie czując o dziwo towarzyszącej mi ostatnio irytacji, że budzi się w nocy częściej, niż gdy był noworodkiem). I dalej patrzę, na nie taką maleńką już główkę uczepioną mojej piersi. I rozpływam się w szczęściu. Cieszę się, że on jest moim synem, a ja jego mamą.

Zaraz potem przypominam sobie scenę z filmu „Tańcząc w ciemnościach”. Grana przez Bjork główna bohaterka rozmawia z kimś przez szybę w więzieniu. Ta osoba pyta ją dlaczego zdecydowała się na dziecko, choć wiedziała, że odziedziczy ono po niej chorobę oczu i kiedyś oślepnie. Jej odpowiedź: „bo chciałam poczuć, jak to jest trzymać w ramionach swoje dziecko” doprowadziła mnie niemal do spazmatycznego płaczu (to jeden z niewielu, jeśli nie jedyny film, który doprowadził mnie do łez). Byłam chyba w liceum i  chciałam poczuć to samo. I teraz czuję. I jestem szczęśliwa, że mogę tego doświadczać codziennie. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz