Czekałam na moment, w którym usiądę i napiszę nowy post. Dużo ostatnio się działo. Przeprowadzka i choroba
Antka nie tyle uniemożliwiły mi pisanie, ile po prostu mnie wyczerpały. Nie miałam siły, choć ,w głowie miałam prawie
gotowy wpis. A teraz mam siłę , mam czas
i mam temat, ale zupełnie inny niż ten, nad którym myślałam ostatnie dwa
tygodnie. Nagłą zmianę planów wywołała
nowa kampania reklamowa jogurtów dla dzieci Monte.
Jadąc wczoraj samochodem zobaczyłam billboard rzeczonej
marki. Mój wzrok najpierw zarejestrował jogurty (miałam więc zdefiniowaną
markę), a zaraz potem hasło: „Możesz być
kimkolwiek zechcesz”. I się wkurzyłam. Jak zwykle zresztą widząc podobne rzeczy. Dla wielu pewnie powód mojego wzburzenia jest
kompletnie niezrozumiały. No więc wyjaśniam.
Ale zachowajmy chronologię. Po powrocie do domu poszperałam
trochę w Internecie. Dowiedziałam się, że twarzą całej kampanii jest Bartek
Kurek znakomity siatkarz i jego młodszy brat. Oglądnęłam spot telewizyjny. Zresztą bardzo
dobrze zrealizowany. W skrócie wygląda
to tak, że młodszy brat pyta starszego kim będzie jak będzie dorosły. A starszy
na to: ty możesz zostać kimkolwiek chcesz, gwiazdą rocka, filmu, a nawet
siatkówki, tylko nie zapomnij o Monte. Cała kampania jest wielkim
przedsięwzięciem:
„Intensywna kampania obejmuje spoty reklamowe w
telewizji, około 1000 nośników outdoorowych, szereg działań trade
marketingowych w handlu nowoczesnym i tradycyjnym, budowę stref Monte w
supermarketach i hipermarketach, degustacje z udziałem hostess, materiały PR
oraz działania w internecie.
Z końcem
sierpnia reklama Monte pojawiła się na billboardach i cityscrollach w 8
aglo-meracjach Polski. Podróżujący komunikacją miejską będą mieli okazję
pojechać jednym z 80 autobusów, na którego tylnej szybie widoczna jest reklama
produktu firmy Zott Polska. Do końca września na przystankach w całej Polsce
oczekującym na transport miejski towarzyszyć będą city lighty z różnymi
zdjęciami bohaterów kampanii. Z kolei na mieszkańców stolicy czekają w metrze
dodatkowo naklejki z braćmi Kurek”.*
I pomyśleć, że to wszystko po to, aby dzieci ściągnęły
ze sklepowej półki reklamowany jogurt.
Reklamy denerwują mnie już samą swoją obecnością. A reklamy
skierowane do dzieci tą irytację tylko pogłębiają. Są jednym z przejawów
komercjalizacji dzieciństwa. Widząc takie pozornie niegroźne billboardy rzucam
w przestrzeń pytanie: czy naprawdę nasze dzieci musza utożsamiać realizację
własnych marzeń z jedzeniem jogurtu? Problem nie tkwi w tej konkretnej
kampanii, posłużyłam się nią jako przykładem ilustrującym szersze
zjawisko: „Pij mleko, będziesz wielki”,
„Haribo smak radości”, „Nutella – co dzień energii smak”. To tylko pierwsze z brzegu przykłady. Swoją
drogą Nutella przegrała proces, jaki wytoczyła marce pewna Amerykanka
zszokowana faktem, że czekoladowy krem wcale nie jest taki zdrowy, jak sugeruje
reklama. W pozwie argumentowała, że dwie
łyżki stołowe kremu to 200 kalorii, 11 gramów tłuszczu i 21 gramów cukru. Kobieta sprawę wygrała, dostając 3,05
milionowe odszkodowanie.
Nie wiem, jak chronić moje dziecko przed wielkimi big
ideami, message hausami i innymi durnymi przesłaniami reklamowymi. Na szczęście Antoś jest na tyle mały, że mam jeszcze
trochę czasu do działania. Optymizmem napawa mnie komentarz przeczytany pod
cytowanym wyżej tekstem:
„a ja nie jem Monte i też jestem kim chcę..ba ...”
http://selfconsumption.wordpress.com/2011/12/09/bridging-the-gap-from-utopia-to-reality-how-just-belive-it/ |
* http://www.dlahandlu.pl/handel-wielkopowierzchniowy/wiadomosci/kampania-monte-obecna-we-wszystkich-kanalach-reklamowych,24281.html
A dzicy pijący wodę są "beee", bo najlepszy jest słodzony soczek Tymbarku... =/
OdpowiedzUsuńO matko! zobaczyłam dziś tą reklamę w tv i mnie zamurowało. Zresztą do tej pory brak mi słów na jakikolwiek komentarz...
Usuńhehehe ja ze względu na prace reklamy ogladam wręcz nałogowo...i bardziej wkurzają mnie reklamy typu ,,tylko dobra mama daje swojemu dziecku to i to''.
OdpowiedzUsuńNie można chyba dzieci uchronić rzed światem ale można pomóc im nabyć kompetencji, dzięki którym same będą dokonywać wyboru tego, co im służy. A że czasem zjedzą batonika, chipsa, reklamowany jogurt? Zjedzą i nic się nie stanie, jeśli tylko będą wiedzieć, że bez nich też mogą być kim tylko, chcą :)
OdpowiedzUsuńNie miałam na myśli tego, żeby dzieciaki nie korzystały z reklamowanych produktów. Chodziło mi raczej o całe zjawisko komercjalizacji życia dzieci. O traktowanie dzieci jak świadomych, dorosłych konsumentów, którymi wcale nie są. Przekazy są kierowane bezpośrednio do dzieci i chcąc nie chcąc kształtują ich sposób postrzegania świata. A czym skorupka za młodu nasiąknie... Myślę, że rodzice mają tutaj wiele do zrobienia. Podoba mi się to określenie, że dziecku trzeba pomóc nabyć kompetencji, ale nie ograniczałabym się tylko do świadomego wyboru, ale szerzej do zrozumienia całego zjawiska konsumpcji, bo ono niestety jest nieodłącznym elementem naszego życia.
OdpowiedzUsuń