Photobucket

poniedziałek, 9 lipca 2012

Wychowanie jest dziełem miłości


Natknęłam się ostatnio na typową portalową wyliczankę-zapchaj dziurę. Rzecz o siedmiu największych grzechach współczesnych mam:


Temat, jak to często w przypadku takich wyliczanek bywa, potraktowany trywialnie.  Do tego jeszcze krytycznie i prześmiewczo. Takie są chyba cele podobnych „artykułów”.  Obśmiewają, krytykują, denerwują, szufladkują... Wywołują dyskusję w komentarzach. W tym przypadku głos zabierają „skrytykowane” mamy, zwolenniczki eko i rodzicielstwa bliskości. Oraz te stojące po drugiej stronie barykady, ceniące bardziej komfort i wygodę. Pierwsze bronią swoich poglądów, drugie jeszcze bardziej niż artykuł wyśmiewają „eko mamy”. Denerwują mnie takie artykuły i sztucznie wywoływane dyskusje. Ale rozumiem, że każdy portal walczy o statystki i kolejne kliknięcia... 

Ale do sedna:) Zobaczyłam siebie w tym tekście, rodzicielstwo bliskości to zdecydowanie to, co ja czuję najbardziej. Po mimo świadomości banalności treści poczułam się dotknięta. Skłoniło mnie to do refleksji i… utwierdziło w słuszności moich życiowych wyborów. Wyszło na to, że w naszym domu nie ma podziału na sposób wychowania i sposób życia. W tym względzie panuje miła harmonia. Wychowujemy tak, jak żyjemy. I najważniejsze czym się kierujemy to intuicja. 

Nie czuję potrzeby polemizowania z innymi na temat tego, jak wychowujemy. Nie czuję też potrzeby krytykowania innych metod wychowawczych.  Fajnie, że są! Skłaniają do refleksji i tak jak w moim przypadku pomagają utwierdzić się w swoich przekonaniach:) Nie bardzo rozumiem po co wdawać się w jałowe dyskusje i  przedstawiać swoje argumenty tym, którzy nie są  nimi w ogóle zainteresowani.  No chyba, że ktoś jest autentycznie ciekawy drugiej strony i otwarty na merytoryczną dyskusję, to bardzo proszę!
Karola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz